znalezione w sieci: wiosna, wiosna

3/20/2017

znalezione w sieci: wiosna, wiosna

 fot. (bez pomarańczowych dodatków mego autorstwa) Lum3n.com ze strony Pexels (TUTAJ)


Wiosna, wiosna, ach, to ty!
Kiedy kilka dni temu w propozycjach profili do polubienia, IG podrzucił mi poniższe... przepadłam. Mój palec przesuwał się po ekranie, odsłaniając kolejne przepiękne kadry, genialne kompozycje, delikatną kolorystykę, która dawała nadzieję, pobudzała - bo i widok bladoróżowych płatków na tle omiecionej słońcem bieli przywiódł na myśl wiosnę. Ba! Zakorzenił się w sercu, a wiosna zaczęła w nim kiełkować.
Zresztą zobaczcie sami:

znalezione w sieci: idealne łóżeczko piętrowe

3/19/2017

znalezione w sieci: idealne łóżeczko piętrowe

 fot. (bez pomarańczowych dodatków mego autorstwa) Lum3n.com ze strony Pexels (TUTAJ)


Przeglądam zdjęcia wiecie-gdzie i znajduję TO: idealne łóżeczko piętrowe.

klinika dla zabawek, odcinek czwarty: drewniana komódka

3/14/2017

klinika dla zabawek, odcinek czwarty: drewniana komódka

W komórce, w zielonym pudle wypełnionym Marcianym wspomnieniem dzieciństwa, leżała ona: drewniana komódka. Dostałam ją kiedyś od jednego z wujków - zrobił ją własnoręcznie. Byłyśmy nią z siostrą zachwycone, służyła dzielnie w naszej zabawkowej kuchni, wytrzymała nawet pierwsze metamorfozy, którym poddawałam ją jako dziecko (już wtedy miałam zapędy do wszelkich zrób-to-sam). Niektóre elementy pomalowałam wówczas farbą plakatową w moim ulubionym wówczas kolorze sieny palonej (kojarzyłam go z odcieniem syropu klonowego czy cukrowego z kreskówek), na drzwiczki przykleiłam kawałki okleiny, którą mama wykorzystała do metamorfoz w naszej rzeczywistej, pełnoprawnej kuchni. 
Po latach, wyjęta z pudła, komódka prezentowała się źle. Gdzieniegdzie pokreślona ołówkiem, przypadkowo maźnięta farbą czy tuszem. Z jednym uchwytem naderwanym, innym oderwanym w całości. 
Ponieważ miałam już pełnoprawny domek dla lalek, ale wciąż brakowało mi wyposażenia, komódka szybko została przyjęta do kliniki.





diagnoza: brudasiec plamisty, szczerbatoza kończynowa oraz wrodzona oschłość i szorstkość

leczenie: czyszczenie wilgotną ściereczką, operacyjne usunięcie kikutów i uchwytów stałych (niestety, zdrowe też należało usunąć), peeling papierem ściernym, makijaż permanentny (po raz kolejny sięgnęłam po farbę Chalkboard Paint 308 od Benjamin Moore w kolorze swallow's tail - nie pokazałam tego na zdjęciach, ale po komódce można rysować kredą ;)), wszczepienie implantów (kolorowe koraliki sprawdziły się idealnie)


po zabiegu usunięcia kikutów i uchwytów stałych oraz po wstępnym peelingu, który zniwelował wrodzoną szorstkość

Po opisanych zabiegach:





Wciąż jednak nie byłam pewna co do stanu pacjenta.
Po naradzie z wewnętrznymi głosami rady lekarskiej, postanowiliśm...ekhm! - postanowiłam wyścielić wnętrze szafek "tapetą", w tym przypadku papierem do pakowania z kwiatowym wzorem Anny Bond (papier kupowałam w Rzeczowniku, mój wzór jest obecnie niedostępny, ale nie brak innych).

Tak prezentuje się wyleczona komódka:





Jak można zauważyć na poniższym zdjęciu, wyściółka szafek komódki to ten sam papier, który wykorzystałam do wytapetowania sypialni na piętrze.
O tak, domek powoli się wypełnia, zaczyna tętnić życiem... Niejeden post powstanie o tym, co wewnątrz domku...



Poprzednie odcinki:
pomysł na... spinka do włosów z zapięciem typu żabka

3/11/2017

pomysł na... spinka do włosów z zapięciem typu żabka

Podejrzewam, że każda z nas ma w domu przynajmniej jedną (lub miała albo - zwłaszcza po tym poście ;) - mieć zamierza). Spinka do włosów z zapięciem typu "żabka". Zwykła, niepozorna rzecz, czasem bardzo ładna, ale dzisiaj nie o gustach czy o estetyce, ale o stronie praktycznej chciałam: jak wykorzystać taką spinkę? Okazuje się bowiem, że możliwości jest więcej niż pierwsza nasuwająca się na myśl: wpięcie we włosy, by ich nie potargał wiatr (parafrazując słowa piosenki).



#1
klips na notatki

Czasem o niego trudno; albo nie ma go w mieszkaniu (bo nie kupiliśmy albo nie pożyczyliśmy z biura), albo jest już zajęty. W moim przypadku - osoby czytającej dużo i lubiącej zaznaczać różnego rodzaju fragmenty, jeszcze więcej piszącej czy luźno notującej - trudno o wolny egzemplarz. Pomocą okazuje się być... spinka. Ma też pewną przewagę: tak cudnie wygląda!




#2
zakładka

Zawsze pod ręką (choćby we włosach). Z zapięciem w zestawie, więc kartki przytrzyma. Zepnie. Nie puści. I jak wygląda! Przy większej ilości egzemplarzy, można pokusić się o dobór tematyczny - by spinka pasowała do lektury (jak lody w trakcie lata w Dolinie Muminków).






#3
pakowanie prezentów

Lubię urozmaicać pakowanie prezentów, szukać mniej oczywistych rozwiązań. Ostatnio zaczęłam wykorzystywać włóczkę Zpagetti jako sznurek - jest elastyczna i wygląda nietuzinkowo. Jedynym, co nie do końca mnie zadowalało, była kokarda - taka... nienachalna, nieco byle jaka, niestaranna... Wystarczyło jednak dodać przysłowiową wisienkę: spiąć kokardę spinką i voilà! Wygląda oryginalnie, pięknie (wiem, skromna jestem), a przy okazji obdarowany dostaje dodatkowy prezent: spinkę właśnie!




#4
żabka do suszącego się prania

Dziwnym trafem z całego pudełka żabek do prania zostały mi zaledwie... cztery sztuki. Marnej jakości zresztą, bowiem przy upadku rozpadały się na części i trzeba było je naprawiać. Kiedy spoglądałam na spinki, szukając dla nich dodatkowego zastosowania, ten pomysł przyszedł spontanicznie:



#5
zapięcie kuchennych paczuszek

Cierpię na ich deficyt. Kupiłam kiedyś opakowanie klamerek kuchennych, szybko jednak okazało się, że rzeczywistość przerosła oczekiwania - paczuszek czy torebek było więcej niż klamerek. W skrajnie trudnych sytuacjach można więc użyć spinki. Wygląda to o niebo lepiej, ale ma jedną wadę: nie każdą torebkę można zapiąć w ten sposób, nie każda spinka też poradzi sobie z tym zadaniem.



#6
zapięcie zawieszki na smoczek

O tym jak samemu zrobić zawieszkę na smoczek pisałam TUTAJ. Problemem było jedno: zapięcie. Gotowce można kupić w Internecie i na odpowiednim etapie doczepić do własnej zawieszki, ale co zrobić w przypadku, gdy się ich nie posiada? Tak, właśnie tak: użyć spinki. Proste? Proste.



#7
ozdoba świąteczna (i nie tylko)

TUTAJ pisałam o prostocie w ozdabianiu domu na Boże Narodzenie - do zwykłej gałązki choinkowej wystarczyło doczepić spinkę, by uzyskać szybki świąteczny stroik. Przyjemny, prawda?





#8
moodboard (np. w kąciku biurowym) albo domowa galeria

Pamiętacie moją naścienną galerię, sznurkowy moodboard (TUTAJ)? Spinek można użyć zamiast klamerek - otwiera to ogromne pole możliwości. Możemy wykorzystać przywołany przeze mnie pomysł albo zawiesić inspiracje... jeszcze inaczej. Mój kącik biurowy wzbogacił się ostatnio o półkę* - nie została co prawda powieszona, ale i tak zdołała uporządkować przestrzeń i uczynić ją bardziej znośną dla oka. Spinki wykorzystałam do powieszenia inspirujących mnie grafik czy zdjęć.


* Ta prześliczna czarna półka to moja wygrana w konkursie u mojej imienniczki: Marty z Domku przy lesie (TUTAJ), która - uwaga! - jest efektem jej rąk. Jestem pod wielkim wrażeniem, naprawdę! Jest pięknie wykonana, wspaniała... Nazachwycać się nie mogę, a synek już mi ją podebrał, jemu też się spodobała... ;)



#9
spinka do krawata 

Nietuzinkowa, przyciągająca wzrok (świetna przy noszeniu dzieci - zajmie je przynajmniej na chwilę - wiemy z autopsji!).



#10
biżuteria

Na przykład broszka. Spinka sprawdza się w tej roli najlepiej. Jako klips również daje radę, ale istnieją dwa mankamenty akurat tego rozwiązania: po pierwsze należałoby posiadać dwie takie same spinki, a po drugie mieć wytrzymałe uszy (spinki dość mocno uciskają płatek ucha).




A gdy znudzą powyższe zastosowania, zawsze można wrócić do pierwotnego...

#11
...spinka do włosów



A Ty jakie masz pomysły?
Może coś pominęłam? ;)

w poszukiwaniu domu idealnego

3/08/2017

w poszukiwaniu domu idealnego

Człowiek poznaje siebie przez całe życie. Do tej pory byłam przekonana, że - przynajmniej jeśli chodzi o bryłę domu - jestem romantyczną i tradycjonalistką. Że najbliższe mojemu sercu są angielskie domki, najlepiej z kamienia. Obrośnięte bluszczem, z ogrodem, który tylko pozornie wygląda na zaniedbany (gdy tymczasem plątanina roślin to zamierzony efekt dzikości). Przeglądałam jednak foldery z gotowymi projektami domów jednorodzinnych, otworzyłam kilka w oddzielnych oknach i... patrząc z dystansu, na którąś z rzędu formę, doznałam niemałego szoku. Celowałam wyłącznie w formy nowoczesne. Proste bryły, nierzadko duże okna, przestrzeń wewnątrz (niemal we wszystkich przypadkach dół otwarty - salon połączony z kuchnią). "O, to coś nowego", rzuciłam do siebie, choć w sumie nie byłam aż tak zdziwiona. Napatrzyło się dziecko folderów, pism wnętrzarskich, to teraz ma przed oczami nie typowy domek Kowalskiego na kredyt, ale przestrzeń przemyślaną, a wewnątrz - niebanalną, czyt. własną - z przedmiotami gromadzonymi przez lata, ukochanymi, wypieszczonymi, z nowymi pomysłami, które śmielej wcielane są w życie, bo człowiek i bardziej świadomy siebie, i odważniejszy. 

Ot, na przykład taki dom "Ciekawy 1" (założę się, że użyty w nazwie przymiotnik był pierwszym słowem, jakie cisnęło się na usta, gdy projekt został opracowany): prosta, w zasadzie bardzo prosta bryła. Trochę jak z rysunku dziecka - wycięte podłużne "otwory" na okna. Z jednego miejsca forma może się wydawać dość toporna, ale wystarczy spojrzeć na widok ze strony ogrodu, by poczuć pewną lekkość. A wewnątrz? Przestrzeń i jasność; zapewne za sprawą wysokiego sufitu i okien dachowych...



 

Co do personalizacji projektu - przemalowałabym tę ciemną powierzchnię nad strefą telewizyjną na jakiś jaśniejszy odcień - ten niemal czarny grafit przywodzi mi na myśl geometryczną burzową chmurę... Ale wiadomo - to tylko propozycja, kolory każdy dobiera podług siebie.



Mieć jeszcze tylko dużą działkę... By przestrzeń widoczna za oknem nie była otwarta na podwórko sąsiada (a przez to krępowała mnie, kiedy będę we własnym domu), ale pozwalała się odprężyć, poczuć bliskość z przyrodą... Och, gdyby tak kawałek ziemi z jeziorem albo rzeką... Widokiem na góry? Moja wyobraźnia wybiega w dal, nie chcę jej hamować...


Pozostajemy przy trójkątnych, prostych formach. Tutaj nawet nazwa jest prosta: "Ekonomiczny 2B" - B, bo większy, co mnie satysfakcjonuje w pełni, można bowiem zaaranżować poddasze (choć w założeniu jest to dom parterowy). Z zewnątrz dom wydaje się mały, ale w środku wita nas duża, otwarta przestrzeń, dodatkowo podkreślona sprytną zabudową kuchenną, ale o tym poniżej.




Ta "klatka schodowa"! Korciłoby mnie, żeby pomalować tę ścianę z telewizorem na jakiś wyrazisty kolor... Ostatnio oczarował mnie kobalt i trzyma silnie w swych objęciach... Zwłaszcza jego jaskółczy odcień - ten od Benjamin Moore...
Kominek jest niewielki, ale mnie wystarcza w pełni - to moje marzenie, trochę niespełnione... Namiastką kominka był dla mnie piec kaflowy w mieszkaniu w kamienicy mojej przyjaciółki z dzieciństwa - czasem jako dzieci wpatrywałyśmy się w otwarte drzwiczki od paleniska, w tańczące iskry ognia... Nie wiem, może to przywołanie pamięci kulturowej (jeśli coś takiego istnieje), powrót do struktur pierwotnych, kiedy plemię zbierało się wokół paleniska, które spajało różne aspekty życia.. 
Plus - bo nie mogłabym o tym nie wspomnieć - ściana jako regał/y. Według mnie must have każdego szanującego się domu. Bez należycie zaadaptowanego miejsca na książki, dobrze urządzone wnętrze dla mnie nie istnieje!



Ciekawie rozwiązano problem przechowywania w tej kuchni - wszystkie szafki przesunięto na jedną ze ścian, a dzięki niwelacji uchwytów i jednakowym frontom na całej powierzchni uzyskano efekt... ściany, po prostu. Powiększyła nam się optycznie przestrzeń. Blat roboczy (ze zlewem oraz palnikami) umieszczono obok, na wyspie. Jest widok na ogród... Poranki w takiej kuchni mogłyby być sympatyczne!


Pokój na poddaszu bardzo mi się podoba. I ta lampa sufitowa! - według mnie najpiękniejsza do pokoju dziecięcego... Marki Brokis, nazwana przez projektantów Memory Light, ale znana jako Balonik. (I stół pomalowany farbą tablicową - chętnie przytuliłabym projektanta tego pomieszczenia! ;D)


Ciekawi mnie również ta forma... Trochę jak budowla z klocków - pewnie poprzez obramowania szklanych powierzchni... Podoba mi się podział bryły - przecież elewacja nie musi być wszędzie taka sama... (Ten dom nazywa się już poważnie: "AJR 19 wersja A".)




A jaki dom byłby Twoim wymarzonym?


Wpis powstał we współpracy z serwisem extradom.pl.