12/27/2014

krajobraz w trakcie bitwy i po bitwie, czyli rzecz o pakowaniu prezentów

Niewinna biel i agresywna czerwień stanęły w zwartym szyku. Raz, dwa, trzy; miarowe odliczanie oddechów, równy marsz, szczęk oręża, tu i ówdzie jakiś błysk ostrzy nożyczek. Pętanie sznur(ki)em, kneblowanie czarno-białych paczek. Mały żołnierzyk - powielony, stojący w rzędzie z bliźniaczymi braćmi w boju - został ułożony na stosie ofiarnym. Miejscami czuć zapach igliwia; palce kleją się od żywicy.

Po wszystkim odjadą w siną dal. Saniami bez reniferów, do cudzych domów, w mróz i zawieruchę...






















 



papier do pakowania i zawieszki (plus serwetki w gałązki): Ikea
matrioszki roboty: OMM Design (np. TUTAJ)
piernikowy popcorn (Pyszny!): Candy Company

2 komentarze:

  1. Pięknie zapakowane. Obdarowani na pewno byli zachwyceni. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).

    OdpowiedzUsuń